Strona używa cookies (ciasteczek). Dowiedz się więcej o celu ich używania. Klikając "Zgadzam się" wyrażasz zgodę na "Politykę Prywatności" i używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Ogłoszenia
4.1°C
Kontakt

Pogrom czy odwet

1 października 2014 19:35 | autor: redakcja

Przez lata zbrojną akcję oddziału WiN przeprowadzoną w Parczewie w 1946 roku przedstawiano jako przykład polskiego antysemityzmu. Bialski historyk Mariusz Bechta rozprawił sie z tym mitem w książce "Pogrom czy odwet".

5 lutego 1946 roku skoncentrowane siły włodawskiego Obwodu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość pod dowództwem por. Leona Taraszkiewicza "Jastrzębia" przeprowadziły akcję zbrojną w Parczewie. W jej wyniku zginęło trzech Żydów z paramilitarnej ochrony miasta i milicjant - Polak. Na kilka godzin antykomunistyczni powstańcy przejęli pełną kontrolę nad kilkutysięcznym miasteczkiem. Był to krwawy odwet na poplecznikach komunistycznego reżimu. W historiografii PRL-owskiej akcję WiN przedstawiano jako patologiczny przypadek polskiego "antysemityzmu". Również po 1989 roku nie brakowało badaczy pokroju prof. Grossa, którzy pisali o pogromie Żydów ocalałych z zagłady dokonanym przez "polskich bandytów". W końcu jednak doczekalismy się książki, która rozprawia sie z tym mitem.

- Od kilkunastu lat zajmuję się zawodowo historią najnowszą Podlasia, moja książka o Parczewie to kolejna próba zmierzenia się z pytaniam, które nasuwa się w trakcie lektury źródeł historycznych zgromadzonych w krajowych i zagranicznych archiwach – mówi Mariusz Bechta.

Już w swojej pracy magisterskiej pisał o agenturze prosowieckiej (PPR, GL/AL) na Podlasiu.  Poruszył w niej kwestię „rewolucyjnego bandytyzmu” z czasów okupacji niemieckiej, który miał swoje konsekwencje w pierwszej dekadzie Polski Ludowej.

- Była to kontynuacja wojny polsko-komunistycznej trwającej od czasów naszej zwycięskiej konfrontacji z bolszewizmem w 1920 roku – tłumaczy bialski historyk. - Okres II RP to czas walki z forpocztą Kominternu w szeregach KPP. Przejęcie władzy w Polsce przez czerwonych ekstremistów z KPP/PPR/PZPR po roku 1944 w ujęciu regionalnym (podlaskim) nadal czeka na swego dziejopisa. Mamy kilka mniej lub bardziej udanych prób ujęć cząstkowych, lecz brak spojrzenia całościowego. Moje mikrostudium o akcji WiN w Parczewie to kolejny krok w stronę syntetycznego ujęcia historii politycznej Podlasia w XX wieku - mówi.

- Akcją oddziału "Jastrzębia" zainteresował się już w 2004 roku. - Mniej lub bardziej intensywne badania prowadziłem przez kilkanaście lat, a pisanie, redakcja i krytyka zajęły mi ostatnie cztery lata – opowiada o pracy nad książką.

Nie było to łatwe, bowiem nie ma już wśród żywych bezpośrednich uczestników wydarzeń z 5 lutego 1946 roku. Większość z nich wymordowali komuniści. Taki los spotkał m.in. braci Taraszkiewiczów („Jastrzębia” i „Żelaznego”) w 1947 i 1951 roku. Podkomendni podzielili ich tragiczny los.

- Naszych czasów dożyli nieliczni i w momencie zbierania materiałów do książki miałem już znikome szanse na rozmowy z żołnierzami WiN, którzy brali udział w tej akcji zbrojnej – stwierdza Bechta. - Miałem szczęście rozmawiać z innymi żołnierzami WiN, chociażby z Wacławem Jachimskim „Sękiem” z Uhnina, podkomendnym „Jastrzebia”, który opowiadał o terrorze komunistów w Parczewie i okolicy po zakończeniu II wojny światowej. Według moich ustaleń żyje jeszcze na Pomorzu pochodzący z Rzeczycy koło Międzyrzeca Podlaskiego funkcjonariusz bezpieki Kazimierz Ostapowicz, który przeżył akcję antykomunistów w lutym 1946 roku. Wielu funkcjonariuszy UB, którzy przewinęli się przez placówkę resortu w Parczewie zmarło w ostatnich kilkunastu latach. Byli w zasięgu ręki wymiaru sprawiedliwości III RP, lecz przez nikogo niepokojeni dożyli do końca swoich dni – opowiada.

Na Podlasiu w 1944 roku garstka ocalałych z zagłady Żydów nie pozostała na uboczu toczącej się krwawej walki zbrojnej podziemia polskiego z kolaborantami z PKWN i ich sowieckimi protektorami. Choć nie garnęli się w szeregi partii komunistycznej, to w warunkach brutalnego zniewalania ludności nie stanęli w jednym froncie z Polakami, którzy nie godzili się na podbój kraju.

- Zachowali wobec aspiracji niepodległościowych wymowny dystans – stwierdza Mariusz Bechta. - Nieliczni, którzy trafili czasie okupacji niemieckiej w szeregi czerwonej partyzantki zasilili szeregi  UB i MO. W przypadku Parczewa i Włodawy mamy nawet do czynienia z licznymi żydowskimi paramilitarnymi „ochronami miasta”, które uczestniczyły z bronią w ręku w zwalczaniu podziemia antykomunistycznego i łupieniu polskich cywilów. Komendant „ochrony miasta” Abram Zysman vel Bocian został za swoją gorliwą służbę dla reżimu zlikwidowany przez partyzantów WiN w Parczewie w lutym 1946 r – dodaje.

Mariusz Bechta - historyk, wydawca, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Pracownik naukowy Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie. Zajmuje się historią polityczną Polski w XX wieku ze szczególnym uwzględnieniem tożsamości historycznej Podlasia. Autor monografii: Rewolucja, mit, bandytyzm. Komuniści na Podlasiu w latach 1939-1944 (Biała Podlaska 2000), ...między Bolszewią a Niemcami. Konspiracja polityczna i wojskowa Polskiego Obozu Narodowego na Podlasiu w latach 1939-1952 (Warszawa 2008, 2009). Redaktor naczelny "Templum Novum".

Dodaj swój komentarz:
  • captcha
  • Komentarze zawierające treści powszechnie uznane za obraźliwe lub niecenzuralne zostaną usunięte
    reklama | ogłoszenia | regulamin | kontakt | wersja desktop

    «Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»

    Copyright 2020 © Międzyrzec.info
    Lokalny portal informacyjny